Do wyprawy zachęciła mnie książka M.Mellera (napisana wspolnie z żoną). Spojrzenie kobiety i mężczyzny na Gruzję. Delikatność Anny, żywiołowość Marcina. Gruzja z pełnej perspektywy. Moją żonę do wyprawy zachęciła muzyka. Teraz nie znalazlem plików muzycznych w nowych ofertach na 2013 r. Szkoda.
W podróży po tym ciągle prawdziwym kraju ( niezbyt zmienionym przez komercję) znalazlem wszystko to, co dodaje mi skrzydeł.
Ludzi i przyrodę w najlepszym wydaniu. Trzeba wymienić też:

1. Zakomitą obsługę ze strony ludzi Czajka Trawel. Wspólne posiłki łączyły nas szczególnie. Kierowca Dato pewnie prowadził bus przez najtrudniejsze miejsca podróży.
2. Niespodziewane miejsca i sytuacje, mimo realizowania programu wycieczki.
3. Wyrafinowany humor Marii Przewodniczki. Dla jej komentarzy byłem gotów wejść do kolejnej Cmindy, chociaż po dwóch dniach byliśmy przesyceni zwiedzaniem obiektów kultu.
4. Widzieliśmy na wlasne oczy "Gruzińską Drogę Wojenną", Swanetkii ze Swanetii pod koszką, czy Ogród Botaniczny w Batumi i takie miejsca i widoki o jakich miastowy może tylko pomarzyć.
5. Codziennie doświadczaliśmy gościnności Gruzinów. Kilka uczt zwanych suprami odbyło się wg gruzinskich kanonów. Dato był najlepszym tamadą.

Po powrocie do kraju jeszcze 3 miesiące jestem myślami w Gruzji. Sortuję zdjęcia, albumy, przedstawiam gościom trasy naszych przygód. Jednak nic nie zastapi powrotu w te miejsca, co do których czuję niedosyt. Brakuje nam kąpieli nad Morzem Czarnym, Ogrodu Botanicznego (trzeba 2 dni na zwiedzanie tego rajskiego parku), placków serowych z Batumi, chaczapuri z Zugdidi na gorąco i smaku owoców na deser. To była podróż naszego życia. Od 7 do 22 sierpnia.
:shock:
IP: 83.11.57.174