Chcę ostrzec wszystkie osoby, które mają zamiar skorzystać z usług biura Sun&Fun!
Tydzień temu wróciłam z siedmiodniowego rejsu po Nilu. Wylatywałam w piątek z Krakowa o 22 i w Hurghadzie byłam około 3 rano. Plan wyjazdu zakładał, że wyjazd na statek i zwiedzanie będzie po jednodniowym wypoczynku, szybko się jednak okazało, że Sun&Fun zrobiło ze swoich klientów wariatów. Będący przez chwilę w autobusie Polak - przedstawiciel biura - oświadczył, że wyjazd na rejs i zwiedzanie odbędzie się o 4:15 z hotelu. Na początku myślałam, że to przejęzyczenie, bo wynikało z tego, że w hotelu spędzę 30 minut. Nie było jednak tłumaczeń, polski przedstawiciel szybko zniknął, a egispski pilot w autobusie tylko potwierdził łamaną angielszczyzną, że nastąpiła zmiana planów. W hotelu zakwaterowano nas na 30 minut tylko po to by uzasadnić ściągnięcie ze mnie kasy za ten nocleg! Pomijam fakt, że całodzienne zwiedzanie po nieprzespanej nocy to była katorga. Osób do wyjaśnienia sytuacji oczywiście zabrakło. Dodatkowo okazało się, że jest to stała praktyka tego biura. Nie liczcie jednak na to, że ostrzegą was o tym przed wyjazdem.
Sam rejs po Nilu to fajna sprawa, ale udane wakacje miałam dlatego, że na 7 dni odłożyłam myślenie o oszukańczych praktykach Sun&Fun.
DOBRA RADA: sprawdzajcie największe drobiazgi przed wyjazdem, bo na miejscu będziecie musieli radzić sobie sami. Osoby lecące na rejs po Nilu z Krakowa niech się przygotują na całodzienne zwiedzanie bez spania.
Aha, jeśli wylądujecie w hotelu HOR Palace 3* to jest ok.
SUN ADN FUN REJS PO NILU OSTRZEŻENIE!!!!!!!
Strona: 1
Autor | Treść |
---|---|
Deee
|
#1 00:36, 07.10.2007
|
Gość |
IP: 83.143.96.3
|
AGA
|
#2 20:03, 14.10.2007
|
Gość |
To mnie nastraszyłeś. Wybieramy się na rejs po Nilu w styczniu na 14 dni z dziećmi. Mamy wykupioną opcję all inclusive , stacjonarnie w Hurgadzie hotel 4*a statek 5*. Po przeczytaniu niektórych relacji z biurem Sun@Fun mam obawy co może nas spotkać. Raz kozia śmierć. Pozdrawiam. IP: 83.9.74.107
|
YOLA
|
#3 14:18, 09.07.2008
|
Gość |
WITAM.BYLAM Z INNYM BIUREM PODROZY NA REJSIE I DOKLADNIE TAKA SAMA SYTUACJA.ZAKWATEROWANIE NA 30 MINUT I POTEM WYJAZD DO LUXORU I ZWIEDZANIE, MECZACE, ALE WARTO..I MYSLE, ZE PRAKTYKUJE SIE TO W INNYCH BIURACH PONIEWAZ WYJAZD NAREJ ODBYWA SIE W KONWOJU I O ILE PAMIETAM 2 RAZY W TYGODNIU..POZDRAWIAM I WARTO SKORZYSTAC Z REJSU-SUPER SPRAWA. IP: 157.25.137.98
|
Lucy
|
#4 17:02, 24.09.2008
|
Gość |
Wychodzi na to, że nadal nic sie nie zmieniło tz. nie zmieniło na lepsze a wręcz jest gorzej. Byłam z przyjaciómi na rejskie po Nilu w terminie 5-12 09 2008. Wraz z kilkoma innymi osobami prosto z samolotu o 4.15 zostałam zapakowana na lotnisku do busa z tym, że w centrum miasta mieliśmy postój przy smietniku w oczekiwaniu na autokar, który okazał sie jeszcze mniejszym busem. Bylismy przekonani , że pojedziemy nim do hotelu . Okazało sie, że nie bedzie żadnego noclegu i jakiegokolwiek pobytu w hotelu, żeby sie przebrac, umyc , odpocząć i coś zjeść. Objeżdzając hotele zabralismy cztery inne osoby i rozpoczął się pierwszy dzień naszej wycieczki tj. wyjazd do Luksoru .O tym gdzie jedziemy poinformowały nas osoby zabrane z hoteli . Zwiedzanie Doliny Królów nie tylko dla mnie było koszmarem i nie dlatego że byłio okropnie gorąco , byłam głodna, zmeczona i nie mogłam się przebrać. To, że nie mieliśmy przewodnika , który podobno sie rozchorował ( autokar wcześniej sie popsuł) sprowadziło zwiedzanie do "deptania po piachu" i szukania cienia. To był jednak tylko przedsmak wycieczki po Nilu. Statek na którym nas zakwaterowano miał mieć 5* ale chyba nawet o 4* się nie otarł. Tego pierwszego , koszmarnego dnia nie ja jedna "polowałam na wodę", żeby się umyc. KJłopoty z woda były praktycznie cały czas. Kajuta były brudna,grzyb w łazience ręczniki szare niedoprane tak, że nie wiadomo było, który to ręcznik a który dywanik , klimatyzacja działała kiedy chciała. "Atrakcją "rejsu dodatkowo był egipski przedstawiciel biura - Ashram, który nie tylko w moim przekonaniu ma problemy z psychiką i nie nadaje sie do pracy z ludźmi. Nie znał polskiego i kilkakrotnie wprowadził nas w błąd. O mało nie pojechaliśmy na wycieczkę,za którą dodatkowo zapłaciliśmy, bo pomyliły mu sie godziny wyjażdu. Z założenia miał się nami chyba opiekować a sprowadzało sie to jedynie do ściagania od nas pieniedzy, wykłócania się z nim o wszystko i obrażania nas ( szczególnie kobiet). Doszło nawet do rekoczynów. Znaczna część grupy jeszcze w czasie trwania rejsu złozyła skargę do biura Sun&Fun . Oprócz tego mam powazne zatrzeżenia do realizacji programu wycieczki. Po zakończeniu rejsu trafiliśmy do hotelu w Hurghardzie po 10 godzinach jazdy autokarem. Tylko dzieki temu, że juz nauczyłam sie wraz z przyjaciłmi z którymi byłam na tej wycieczce o wszystko kilkanaście razy pytać, dostallismy kolację. Częśc osób , która była dalej zakwaterowania nie miała takiej przyjamności. Dodatkowio doszło do nieprzyjemnego incydentu przy wykwaterowywaniu z hotelu. Żądano od nas zapłaty za przekroczenie doby hotelowej a rezyednta biura - Magdy Cz. potraktowała nas ( telefonnicznie) jak niegrzeczne dzieci i mimo naszych usilnych próśb nie pojawiła się. Rejs był ze strony San&Fun organizacyjnym niewypałem, Nasz wyjazd zakończył sie reklamacją okradzninego na lotnisku w Hurghardzie bagażu i złożeniem skargi na działalnośc San&Fun w biurze , które posredniczyło w sprzedaży wycieczki. IP: 79.187.157.234
|
Nati
|
#5 09:18, 15.06.2009
|
Gość |
Witam Wszystkich Ja byłam na Rejsie + wypoczynek z biurem Sun and fun w terminie 17.04.2009 1.05.2009 P>S kwiecień to najlepszy czas żeby wyjechać do Egiptu bo nie jest jeszcze strasznie gorąco. w kwietniu jest temp. powietrza 30-35 wody 23-27. Jestem bardzo, ale to bardzo zadowolona!!! Po pierwsze statek "Moquito" bardzo ładny, czysty, basen na pokładzie górnym, serwowane jedzenie poprostu bajka (polecam wspaniały ryż i dojrzałe w słońcu pomidory), każdy posiłek w formie bufetu szwedzkiego, wszystkiego dostatek. Niepochlebne opinie o Sun and fun są z czasu kiedy nie mieli jeszcze dwóch nowych statków "Moquito" i "Lady Diany". Kolejna kwestia to organizacja rejsu i zwiedzania ze wspaniałą przewodnik P. Natalia Jędruszczak. Cudowna kobieta opowiadająca z niezwykłą pasją. bardzo ciekawie. Rejs trwa 4 dni gdzie w między czasie schodzi się na ląd żeby zwiedzać a wracamy na statek na posiłki. Następnie podróż do Kairu, żeby zobaczyć piramidy i sfinksa. podróż pociągiem klimatyzwane wagony, jedzie się 14 godzin w nocy. Także po lekkim zaprawieniu z zapoznanzmi na wycieczce ludzmi spaliśmy mocnym snem. Tą podróż traktowaliśmy jak jedną z atrakcji wycieczki. To fakt, że od rana zwiedzaliśmy, ale nie czuliśmy zmęczenia bo naprawde to co zobaczliśmy w Gizie było warte długiej podróży. Noc w hotelu i dalej zwiedzanie cytadeli i meczetu. Późnym wieczorem 7 dnia zakwaterowanie do hotelu. Tu uwaga hotel tylko 5 gwiazdek bo egipcjanie nie należą do czystych ludzi i można się nadziać tak jak nasi znajomi z wycieczki którzy wzięli 4 gwiazdkowy hotel i byli nie zadowoleni głównie ze względu na brud. Byli w Royal Palace - strzerzcie się przezd nim. A my w Domino- extra. Hotel może być traf byle był 5 gwiazdkowy. podróż samolotem bardzo dobra posiłek w obie strony i film dla zabicia czasu. Dużo zobaczyliśmy. Uważam,że rejs po Nilu to najlepsza metoda na zwiedzenie Egiptu i najtańsza. P.S sun and fun jest konkurencyjne względem Triady ponieważ jadąc z Triadą wogóle nie zwiedza się piramid i cena nie obejmuje biletów wstępu do zabytków a my z sun and fun mieliśmy już wszystko opłacone. Koszt wycieczki to 3450 zł All. ze sobą trzeba mieć po 200 USD żeby wymienić na miejscu na Funty egipskie. przydaje się na napoje (niezbędną wode, cole), i dodatkową wycieczkę do Abu Simbel (perełka Egiptu)75 USD, ewentualne pamiątki. polecam alabaster, szisze. Take obalam mit o Sun and Fun wycieczka Rejs po Nilu i wzpoczynek to super zabawa i polecam j wszystkim!!!!!!!!! IP: 85.219.142.7
|
efcia
|
#6 19:42, 16.06.2009
|
Gość |
Witam serdecznie! Tydzień temu wróciłam z mężem z 14 dniowego pobytu w Egipcie z rejsem po Nilu. Byliśmy z biurem sun fan i jesteśmy bardzo zadowoleni Wylot z Katowic do Hurghady był 24 maja 09 w niedzielę . Po jednodniowym pobycie w hotelu, miała się rozpocząć wycieczka z rejsem po Nilu. Tak jednak się nie stało. Okazało się, że wszystkie rejsy po Nilu zaczynają się w soboty ( nie wszyscy pośrednicy biura sun fan o tym informują), należy zatem wziąć pod uwagę dzień wylotu do Egiptu. Rezydenci, którzy są na miejscu w Egipcie, nie ponoszą winy za nie poinformowanie turystów o rozpoczęciu rejsu. Po wylądowaniu w Hurghadzie, czekali na nas egipscy przedstawiciele biura z tabliczką biura i szybciutko bez problemów skierowali nas do odprawy paszportowej, a następnie do autokaru z logo biura ( maja takie 4 luksusowe autokary) W hotelu, Sulan Beach 4* zakwaterowanie również bez zastrzeżeń, odbyło się szybko i sprawnie. Następnego dnia po śniadaniu, spotkaliśmy się z polską sympatyczną rezydentką Anią. Odpowiadała na każde nasze pytanie, oraz szczegółowo przedstawiła nam oferty wycieczek fakultatywnych. Po tygodniowym pobycie w hotelu, o godzinie 3.15 w sobotę, nastąpił wyjazd autokarem do Luksoru. W autokarze czekała na nas polska przewodniczka Alicja i egipski opiekun Aszrah. Alicja to cudowna kobieta z ogromną wiedzą i serdecznością. Z wielką pasją opowiadała o zwiedzanych zabytkach. Rejs po Nilu to FANTASTYCZNA I NIEZAPOMNIANA PRZYGODA! Pływaliśmy statkiem Mojito. Statek duży, piękny z tarasem widokowym i basenem na górnym pokładzie. Posiłki smaczne i zróżnicowane, Każdy mógł wybrać coś dla siebie. Kabiny czyste i miła obsługa. A nocny pociąg do Kairu nie był taki zły...trzeba to tylko potraktować, jak kolejną przygodę. (siedzenia wygodne, wagon klimatyzowany) można spać... Po zwiedzaniu Piramid, Sfinksa, meczetu, Muzeum kairkiego i Muzeum papirusu, Perfumerii ( dwa dni),wróciliśmy autokarem do Hurghady do hotelu Royal Palace 4* Hotel duży, czysty, ładnie położony z dużą plażą. Ogólnie wyjazd był udany, a wrażenia niesamowite! Gorąco polecam ! IP: 83.23.44.235
|
availableredsea
|
#7 23:05, 16.06.2009
|
Gość |
wystarczy dopytac w biurze w momencie wykupienia oferty o katalog, gdzie obok programu rejsu z czy bez kairu jest podana informacje, uwaga: program rejsu przygotowany na loty czwartkowe, stad wszystkie osoby, ktore przylatuja w czwartek czekaja do soboty, osoby dolatujace w piatek tez czekaja do soboty, osoby,ktrore laduja w nocy z piatku na sobote jada od razu na rejs. cale zamieszanie z pierwsza doba w hurghadzie wynika z braku informacji juz u agenta lub zaniechaniem i niedoczytaiem informacji/programu przez uczestnikow rejsu. a staki maja teraz dobre lady diana, mochito lub monaco. zero reklamacji, a alicja z natalia robia rejsu na zmiane, obydwie rewelacyjne, z moich wyslanych klientow wszyscy wrocili mega zadowoleni. odnosnie hotelu, wybierajac opcje fortuna trzeba byc przygotowsnym na wszystko, taka specyfika oferty, tragedii nie ma, 5* luz, 4* jak sie trafi. ale zawsze przeciez mozna tez doplacic do konkretnego hotelu, wybrac sobie, placi sie wiecej, ale inni agenci czesto o tym nie informuja, niekide bezczelnie nawet podaja info,ze trafi sie do hotelu a lub hotelu b i umywaja rece. i potem sie dziwia,ze do nich nikt nie wraca, a pretensje ma sie do biura organizatora. najwazniejsze-czytac katalog, strone inetrnetowa i popytac na forach. to nic nie kosztuje! wszystkich przeszlych, obecnych i przyszlych turystow pozdrawiam! IP: 41.153.199.251
|
LeszekLub.
|
#8 15:21, 22.02.2010
|
Gość |
Byłem-widziałem sprawdziłem i nie do końca się zgadzam z niektórymi wypowiedziami. Moim biurem było SUN&FUN -wylot z Krakowa 1.10.2009r. - czwartek.Ten czwartek o tyle ma znaczenie, że nie ma już problemów i konflików z rejsami po Nilu. Kiedy wylatywało się w piątek - przylot w sobotę nad ranem wówczas nie było ani czasu ani sensu kwaterować się w hotelu (no chyba żeby się przebrać i umyć) Konwoje do Luksoru wyjeżdżaja o 4,30 i tak już jest i nikt tego nie zmieni.Rejs praktycznie zaczyna się w sobotę koło godz.16.00 zakwaterowaniem na statku. A właśnie wylot w czwartek pozwala na spokojny wypoczynek przed maratonem zwiedzania podczas rejsu. Płynąłem statkiem MOJITO - rewelacja (nowy,czysty,jedzonko mniam,mniam!!!!) Przewodnik pani Alicja Zielińska -rewelacja - chodząca encyklopedia historii Egiptu, jak i kapitalny organizator i dusza towarzystwa!!![Jeszce raz podziękowania] Całość imprezy organizacylnie bez uwag. Jedynym nieporozumieniem jest nocny pociąg z Asuanu do Kairu. Mimo wagonu I klasy totalny syfilis - brak wody, przelewająca się do wagonu zawartość toalety - na miły BÓG - powóćcie do wagonów sypialnych [apel do SUN&FUN] Reszta bez uwag - podziękowania dla SUN&FUN. IP: 217.144.218.42
|
lechu
|
#9 13:36, 27.08.2010
|
Gość |
oszści do ostatniego dnia mówili ,że hotel amwej działa dopiero w autobusie powiedzieli że niedziała jest w budowie IP: 83.27.2.231
|
Mateusz z Będzina
|
#10 11:58, 17.04.2012
|
Gość |
Witam, może i ja dopiszę swoje 5 groszy, ponieważ we wrześniu 2010 sam byłem na 14-dniowym rejsie po Nilu z pobytem w Hurghadzie. Moje ogólne wrażenia były bardzo dobre głównie za sprawą niezwykłości samego Egiptu oraz przewodnika, który towarzyszył nam podczas rejsu - Mohamed Mansor . Zacznę może od początku: Wylot z Katowic, we wczesnych godzinach porannych - SWIETNA OPCJA! Na lotnisku każdy otrzymał komplet "kart/biletów" na samoloty i hotele. Dobra organizacja. Przelot liniami Enter Air - niestety ich samoloty nie są w najlepszej kondycji - wnętrza brudne i ciasne (małe przestrzenie między rzędami foteli). Przeloty odbyły się bez problemu. Czas lotu z Katowic do Hurghady to 4 godziny. W Hurghadzie lądujemy około 11. Na lotnisku trochę dezorientacji, bo dopiero po opuszczeniu strefy przylotów pojawia się jakiś pracownik Sun&Fun (Egipcjanin). To jest moment decydujący, w którym trzeba wsiąść do właściwego autokaru. W autokarze kolejny pracownik Sun&Fun (Egipcjanin), który łamaną polsko/angielszczyzną zaczyna tłumaczyć plan przejazdu (rozwożenie ludzi do różnych hoteli). Na wszystkich padł blady strach, że ten totalnie niezorganizowany człowiek będzie naszym przewodnikiem do końca. Na szczęście tak się nie stało. Rozwożenie trwało jakieś 1,5h. Ponieważ my nie wybraliśmy żadnego konkretnego hotelu, firma rzuciła nas (i część innych turystów) do hotelu Magawish Swiss Inn. Ten ośrodek (zbiór takich jakby lepianek porozrzucanych po terenie) nie ma nic wspólnego z 4 gwiazdkami. Po wejściu do lobby czuć powiew PRLu - stare drewniane boazerie, nieodświeżane od lat. Brzydko. Przyznany nam domek (glinianka) to totalna porażka - stare, brudne, rozlatujące się. Zaczyna się we mnie gotować, ale żona (wtedy jeszcze narzeczona) namawia mnie żeby to olać i iść odpocząć na plażę. Powiedzmy, że około godziny 14 - 15 byliśmy już zakwaterowani, lecz nie rozpakowani. Wiedzieliśmy bowiem, że następnego dnia z rana jedziemy na wycieczkę objazdową. Czas na terenie ośrodka spędziliśmy bardzo miło. Pozytywnie zaskoczyła nas mnogość zabaw organizowanych w każdej porze dnia oraz ładna, czysta plaża (raczej bez ładnych koralowców). Również serwowane posiłki i ich mnogość w zupełności spełniły najśmielsze oczekiwania. Mimo tego już wiedzieliśmy, że po powrocie z rejsu nie będziemy chcieli spędzić pobytu stałego w tym ośrodku. Na następny dzień, na godzinę 5:00 zaplanowano zbiórkę pod lobby w celu wykwaterowania i wyjazdu. Noc do godziny 4:00 spędziliśmy na twardych łóżkach powleczonych starymi jak sam Egipt, szorstkimi i zmechaconymi kocami (z założenia miały robić jako nakrycie, ale sobie odpuściliśmy). Od 4:40 stoimy już z całym dobytkiem pod lobby. Podczas oczekiwania poznajemy ludzi z Warszawy i Łodzi - żalą się, że godzinę wcześniej zostali zakwaterowani i nawet się nie przespali. Nie dziwię im się. Ich pobyt w Egipcie już na samym wstępie został skrócony prawie o całą dobę w porównaniu do naszego. Ale niestety - wynika to z planu lotów linii czarterowych. Organizator nic na to nie poradzi. Czekamy.. czekamy... mija 5:30... nikogo nie ma.. czekamy.. mija 6:00... nikogo nie ma. 6:15 podjeżdża autobus. Wreszcie możemy się zapakować. Organizator spóźniony o ponad godzinę. Przy okazji pierwszy raz widzimy na oczy pracownika Sun&Fun - Polaka (pani rezydent). Nic to! Wreszcie siedzimy w autobusie i jedziemy. W którymś z kolejnych hoteli, z których zbieralismy ludzi dosiada się nasz przewodnik - wspomniany wcześniej Mohamed - Egipcjanin płynnie mówiący po polsku (podobno nauczył się j. polskiego w pół roku i uwaga... nigdy nie był w Polsce!). Mimo wcześniejszego uprzedzenia do egipskich przewodników wyrobionego na podstawie dotychczasowych kontaktów, muszę przyznać, że Mohameda wspominam baaaardzo mile. Świetny człowiek - rozmowny, wesoły, dobrze zorganizowany. Z chęcią pojechałbym na Rejs po Nilu z Sun&Fun jeszcze raz gdybym tylko miał gwarancję, że on ponownie będzie przewodził wycieczce. Mohamed towarzyszył nam od wyjazdu z Hurghady aż do przejazdu pociągiem do Gizy, gdzie z żalem musieliśmy się z nim pożegnać. Wracając do wycieczki objazdowej - wszyscy byliśmy baaaardzo zadowoleni (do momentu przyjazdu do Gizy). Zwiedzanie odbywało się w rozsądnym tempie. Zostaliśmy zakwaterowani na 5-gwiazdkowym statku "Mohito" wspomnianym już przez kogoś wcześniej. Statek bardzo ładny, zadbany, miła obsługa, ładne kajuty (europejskie 3 gwiazdki). Na górnym pokładzie niewielki basenik i brodzik. Nie mogę zapomnieć, jak stojąc na górnym pokładzie rozpościerała się przede mną panorama wschodniego brzegu Luxoru - klimatyczne centrum. Na wyciągnięcie ręki widać ruiny Świątyni w Luxorze (ktorej nie zwiedzaliśmy). Zwiedzaliśmy za to Świątynię w Karnaku (Karnak to teraz w sumie dzielnica Luxoru, tak jak Giza jest częścią Kairu). W każdym z portów do którego dobijaliśmy mieliśmy do dyspozycji rozsądną ilość czasu pozwalającą na zrobienie sobie samodzielnej pieszej wycieczki po pobliskich ulicach (polecam! z przewodnikiem możecie tego nie zobaczyć!). Przy okazji pubytu w Luxorze zaoferowano nam wieczorny przejazd dorożkami (25$). Większość uczestników grupy nie była zachwycona wizją wydania 80zł/osobę za przyjemność przejechania się dorożką. I to był ich największy błąd! Jest to jedna z atrakcji, którą wspominam najmilej z całego wyjazdu do Egiptu!!! Jeśli będziecie w Luxorze, nie przegapcie tej okazji. Dorożki pozwalają ujrzeć prawdziwe, codzienne życie Egipcjan, takie jak wiodą gdy nie ma turystów. Trasa przejazdu wiedzie przez wąskie uliczki, które po godzinie 21 zamieniają się w prawdziwy jarmark, bazar tętniący życiem, pękający w szwach od nagromadzonych kupujących, przeszyty nieprzerwanym jazgotem przekrzykujących się sprzedających, bijący po oczach żywymi kolorami sprzedawanych tkanin i owoców, jednocześnie kontrastujący z brudem i szarością budowli wytyczających naszą drogę. Nasza dorożka zajmuje 3/4 szerokości drogi. Interesanci muszą się przeciskać bokami, kupcy niejednokrotnie muszą na moment zwinąć zadaszenie swojego straganu lub przesunąć asortyment. Nasz przejazd jednak zdaje się nie wprowadzać żadnego zamieszania. Nikt nie sprawia wrażenie zniecierpliwionego czy zdenerwowanego. Każdy po prostu robi swoje. Niezwykłe wrażenie potęgowało trwające właśnie święto Ramadan - tuż przed jego końcem Egipcjanie wybierają się na wielkie zakupy. Kupują wszystko, by hucznie spędzić zakończenie Ramadanu. Kupują buty, owoce, suknie, raczą się ciastem produkowanym z cieniutkich nitek nasączonych syropem słodkim tak, że aż w zębach strzela, grają w karty i przede wszystkim - popalają szisze popijając napar z hibiskusa. Tymczasem ich dzieci ganiają się po ulicy przemykając między końmi i warkoczącymi motorami, krzyczą do nas "hallo! hallo!", wyciągają ręce po pieniądze. Jedno z nich widząc w mojej ręce kamerę (taką zwyczajną na kasetki) cieszy się, że będzie w telewizji. Z oddali słychać rżenie osła. Atmosfery tego miejsca nie da się zapomnieć. Nie znajdziecie nic podobnego w żadnym innym miejscu naszykowanym pod publiczkę turystów. Pierwszy raz w życiu widzę 4-osobową rodzinę jadącą na jednym motocyklu. Już wcześniej zorientowaliśmy się, że w tym mieście nikt nie respektuje przepisów ruchu drogowego (ignorowanie czerwonych świateł jest tutaj równie popularne jak u nas przekraczanie prędkości). Pod koniec przejazdu Mohamed zaprasza nas do wybranego przez siebie lokalu na sziszę i coś do picia. Do wyboru cola / herbata z miętą / hibiskus. Ja wybieram hibiskus (nigdy wcześniej nie piłem), reszta decyduje się na colę. Hibiskus okazuje się pyszny, w smaku zbliżony do kompotu wiśniowego. Siedząc przy stole ustawionym w ciasnym zaułku (przejściowym) obserwujemy rozgrzany piecyk, od którego zainteresowani rozpalają swoje szisze. Około godziny 23 wracamy na statek. Mógłbym opisywać dalszy przebieg wycieczki, ale nie ma to większego sensu - piękne świątynie, niezwykli ludzie, fantastyczne krajobrazy. 4 wspaniale spędzone dni. Tuż przed wyjazdem z Asuanu (pociągiem) interesująca akcja - nasz przewodnik (Mohamed) wdaje się w sprzeczkę z policjantami patrolującymi dworzec. Dwóch kłócących się Egipcjan brzmi jak psy ujadające jeden na drugiego. Wygląda to poważnie. Na naszych oczach zakuli naszego przewodnika w kajdanki i wyprowadzili. Mohamed trafia do aresztu. Wycieczka stoi na peronie i nie wie co dalej. Do pociągu 30 minut a my nawet nie wiemy w który wsiąść. Podchodzi do nas jeden z mundurowych i informuje, że przewodnik zostanie zatrzymany ale on wskaże nam w ktory pociąg mamy wsiąść. Nie ma wyboru - wsiadamy. Na kilka minut przed odjazdem pojawia się Mohamed. Puścili go. Tłumaczy nam, że ma w policji wysoko postawionego kuzyna i już wszystko jest w porządku. Nasze szczęście z odzyskania przewodnika nieco mąci wnętrze przedziału w wagonie I klasy. Można by powiedzieć, że był to typowy Egipski styl. Okna tak usyfione, że widać przez nie było jedynie poświaty przemykających latarni. Nie dały się otworzyć. W powietrzu czuć mocz. Siedzenia uklejone. Zaczynamy się "odkażać". Po trzech kolejkach w przedziale jest tak wesoło, że nawet śmiejemy się z wielkiego robala przemykającego po podłodze. Prawdziwy folklor. Około 9 rano dojeżdżamy do Gizy, gdzie żegnamy się z Mohamedem - on jedzie już do swojego domu. Wycieczkę przejmuje inny przewodnik - Egipcjanin mówiący po polsku jeszcze lepiej niż Mohamed. Imienia nie pamiętam. Teraz zaczyna się prawdziwy maraton - piramidy, sfinks, obiad, alabastrowy meczet, Muzeum Kairskie i na koniec zakwaterowanie w hotelu Piramid View Hotel. Niby wszystko dopięte na ostatni guzik, ale za dużo na raz, za szybko. Pod piramidą Cheopsa spędziliśmy chyba 20 minut. Jeśli ktoś liczył na celebrowanie pobytu w Egipcie pod piramidami, mógł doznać zawodu. Od piramidy do piramidy jeździmy autobusem - zupełnie niepotrzebnie. Po całej nocy w pociągu chętnie rozprostowałbym nogi. Pod sfinksem mamy jedynie tyle czasu, żeby zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie i popatrzeć z 5 minut. Wszyscy porządni z naszej grupy poszli już do autokaru w umówione miejsce. My oczywiście zwlekamy. Po drodze na parking na chwilę przystanęliśmy przy figurkach sfinksa rozłożonych przy drodze. Już widzimy jak z głębi placu poderwał się sprzedawca i mknie w naszym kierunku, żeby się z nami licytować. Nie mieliśmy na to ochoty, więc... salwowaliśmy się ucieczką. Egipcjanin zdążył złapać jedną z figurek i wymachując nią gonił nas jeszcze przez kilkadziesiąt metrów. Ufff.. wbiegliśmy do autobusu - kto z naszej grupy zorientował się w sytuacji, wybuchnął śmiechem. Można powiedzieć, że w podobnym tonie zaliczyliśmy pozostałe punkty wycieczki. Hotel w którym nas zameldowano w Kairze na jedną noc okazał się reprezentować podobny poziom co Magawish. Staro, bruuuuudno. Nawet stoły w jadalni obleczone ceratą wyglądały jakby nigdy nie widziały się ze ścierką. Dwie osoby z naszej wycieczki zostały okradzone (na 100 i 150$) - zamki w drzwiach dawały tylko iluzję bezpieczeństwa - w rzeczywistości często nie spełniały swojej funkcji. Po godzinie 4 nad ranem budzą nas modły wznoszone do Allaha w meczecie znajdującym się po przeciwnej stronie ulicy. Z naszego okna, w oddali, ponad koronami drzew, rzeczywiście majaczą kontury piramid ledwie widoczne przez wzniecony kurz i piach. Cóż za "zdumiewający" widok. Wykwaterowanie poprzedzają kłótnie o skradzione pieniądze. Jedziemy jeszcze trochę pozwiedzać Kair, a potem w dłuuugą drogę do Hurghady. Głównie wiedzie ona przez jałowe pustynie, wreszcie za oknem pojawia się Morze Czerwone, usiane co kilkanaście kilometrów platformami wiertniczymi. Wybrzeże w większości puste, jeszcze nie skażone komercją. Mijamy farmę wiatrową, rozciągającą się po sam horyzont. Trudno pojąć, że jedno skrzydło takiego wiatraka jest kilkukrotnie większe od autobusu, którym jedziemy. Czas powrotu spędzamy na rozmowach z naszymi współtowarzyszami podróży - mamy świadomość, że za kilka godzin każdy trafi do swojego hotelu i już pewnie się nie zobaczymy. Jeszcze "za czasów" Mohameda udało nam się ugrać przeniesienie do innego hotelu. Załatwił telefonicznie nam i kilku innym osobom inną, lepszą miejscówkę. Ostatecznie trafiliśmy do Golden 5 Resort - potężnego kompleksu 7 wielkich hoteli o standardzie 4 i 5-gwiazdkowym. Po terenie ośrodka jeździ bus, który wozi ludzi na plażę. Tak - wozi. Kompleks jest tak wielki, że dotarcie pieszo z naszego hotelu na plażę trwa 15-20 minut. Z jednej strony jest to wielki kompleks "wypoczynkowy", z drugiej prawdziwy lunapark. W dodatku zdominowany przez wyniosłych Rosjan. Od momentu zakwaterowania spędzaliśmy czas po swojemu. Robiliśmy piesze wycieczki po pobliskich ulicach, odwiedziliśmy centrum handlowe, przejechaliśmy się busem do centrum Hurghady (chyba z 15km od ośrodka) i pojechaliśmy na wycieczkę fakultatywną - nurkowanie do raf koralowych. 8-go dnia pobytu w Egipcie mieliśmy w końcu okazję poznać panią rezydent, poznaliśmy ofertę wycieczek fakultatywnych i dostaliśmy jej nr telefonu. Trochę "nie po w czasie". Po kilku dniach wielkiego lenistwa nadszedł czas na powrót. Wszystko przebiegło zgodnie z planem, bezproblemowo. Zostaliśmy dotransportowani do lotniska. Około 2 w nocy byliśmy już w Pyrzowicach. Z Egiptu przywiozłem przede wszystkim wiele dobrych wspomnień. Elementy egipskiego folkloru (brud, nagabywanie na ulicu, chwilowa dezorganizacja, aresztowania itp) uważam za ciekawostkę przyrodniczą, która tylko wzbogaciła mój bagaż doświadczeń. Lecz żeby wyjechać z Egiptu zadowolonym, należy najpierw zrewidować swoje oczekiwania. Jeżeli oczekujesz hotelu o rzeczywistym standardzie 5 gwiazdek - zawiedziesz się. Egipskie standardy dalece odbiegają od europejskich czy amerykańskich. Jeśli liczysz na miłą, uprzejmą i zorganizowaną obsługę działającą jak w zegarku - zawiedziesz się. Tam pracują tylko ludzie, i nawet Polakom udziela się egipski styl pracy i życia. Jeśli sądzisz, że organizator załatwi wszystko za ciebie i nie musisz nawet znać języka obcego - jesteś w błędzie. Bez angielskiego ani rusz. Inaczej będziesz wisieć na karku swoim współtowarzyszom podróży żebrając o tłumaczenie. Jeśli oczekujesz, że egipscy przewodnicy będą spełniać twoje europejskie wymagania - jesteś w błędzie. Są mili, są wyrozumiali, niezbyt zorganizowani ale też nie dadzą wejść sobie na głowę. Jeśli wyznajesz zasadę "płacę - żądam", również będziesz niemile zaskoczony. Nie wszsytko potoczy się tak jak to sobie można wyobrażać przed wyjazdem. Ale możecie wierzyć lub nie - mało kiedy organizator z premedytacją stara się uprzykrzyć życie podróżnym. Wszystkim oczekjącym na Rejs po Nili z Sun&Fun zazdroszczę pięknej podróży, którą ja odbędę ponownie pewnie dopiero za kilka lat. I, mimo wszystko, gratuluję wyboru. Wypoczywajcie! Mateusz IP: 155.158.167.160
|
hipek
|
#11 16:36, 19.09.2012
|
Gość |
Piszę wsprawie Mohameda też miałam z nim wycieczkę i wspominam ją bardzo dobrze pod różnymi względami, czy masz jakiś kontakt z nim? np numer a może jest na facebooku czy gdzieś? IP: 178.42.61.195
|
misia555
|
#12 10:59, 26.09.2012
|
Gość |
sun&Fun Szczerze... ODRADZAM !!!! Wylot 5.00... niby bomba Przylot 20.45 tez super... a tu zmiana operatora na uwaga... Niecałą dobę wylot 15.20 przylot 10.00 można ? no można.. zarabiać na frajerach którzy jadą NIBY na 7 dni pozdrawiam i odradzam IP: 84.10.50.207
|
misia555
|
#13 11:00, 26.09.2012
|
Gość |
sun&Fun Szczerze... ODRADZAM !!!! Wylot 5.00... niby bomba Przylot 20.45 tez super... a tu zmiana operatora na uwaga... Niecałą dobę wylot 15.20 przylot 10.00 można ? no można.. zarabiać na frajerach którzy jadą NIBY na 7 dni pozdrawiam i odradzam IP: 84.10.50.207
|
Strona: 1
Na skróty: Bułgaria, Chorwacja, Egipt, Grecja, Hiszpania, Maroko, Polska, Tunezja, Turcja, Włochy, W. Kanaryjskie