Wczasy narciarskie w Valfrejus z biurem podróży Karlik.
Przestrzegam przed korzystaniem z usług Prywatnego Biura Podróży Karlik ponieważ, jego działalność polega na naciąganiu i oszukiwaniu klientów. Niestety mieliśmy tą nieprzyjemność naciąć się na to mało kompetentne biuro wykupując wczasy narciarskie we Francji w miejscowości Valfejus. Oferta biura oczywiście mocno odbiegała od rzeczywistości zastanej na miejscu. Przedstawiony na zdjęciu w folderze reklamowym biura, apartament to zupełnie inne pomieszczenie niż to jakie nam udostępniono w rzeczywistości. Mieszkanie w którym przyszło nam spędzać urlop stanowiła ruina z wszechobecnym grzybem w łazience i kurzem w pokoju, było to mieszkanie nadające się tylko i wyłącznie do remontu. Oczywiście broszura reklamowa biura Karlik zapewniała nam „super jakość” a otrzymaliśmy ogromne rozczarowanie, ponieważ w naszym pseudo apartamencie zastaliśmy poplamioną, brudną wykładzinę podłogową, poodrywane listwy przypodłogowe, obdrapane z lakieru do samej dykty drzwi łazienkowe. Ogólny brak podstawowych przyborów kuchennych między innymi czajnika, natomiast te które stanowiły wyposażenie kuchni miały wiele do życzenia lub nie nadawały się do użytku. Kiedy otworzyłem szafkę kuchenną, której drzwiczki niemal zostały mi w ręku, ponieważ miały powyrywane zawiasy, okazało się, że garnki są poprzypalane, piekarnik elektryczny klei się od brudu, a patelnia ma obdrapaną powłokę teflonową. Zapewne jajeczniczka z drobinkami teflonu była by niezwykle „pożywna i zdrowa”, jednak nie zaryzykowaliśmy. Oczywiście oferta zakładała kompletne wyposażenie kuchni w tym „nadzwyczaj luksusowym apartamencie”. Największy koszmar w tym mało ciekawym obiekcie stanowiła łazienka, gdzie grzyb panoszył się dosłownie wszędzie. W narożnikach wanny i umywalki, na fugach między kafelkami, na półkach oraz na nieudolnie pomalowanym na szaro suficie, wszędzie widniał czarny obślizgły grzyb. Przez chwilę zastanawialiśmy się czy to wycieczka na narty czy na grzyby. Na widok obszarpanej płyty wiórowej zastosowanej jako maskownica zagrzybiałej wanny opadły nam ręce a na ustach malowało się hasło Żenada! Mało estetycznie również prezentował się pokój dzienny, gdzie zamiast poduchy stanowiącej oparcie na kanapie widniała obrzympolona gąbka, a zamiast półki bądź stolika pod telewizor wykorzystano stare krzesło, co ogólnie stanowiło godny pożałowania widok. Ponadto za korzystanie z telewizora wymagana była dodatkowa opłata w wysokości 100 Euro za tydzień, o czym już nie wspominano w jakże superlatywnej ofercie. Totalny brak przywiązania do czystości i higieny przez biuro Karlik, idealnie wskazywał usytuowany na ścianie w pokoju dziennym elektryczny grzejnik, który był siedliskiem kurzu. Każdorazowe włączenie zapuszczonego ogrzewacza wiązało się z wydalaniem w powietrze drobinek kurzu. Dla alergików to „istny raj”. Oprawy oświetleniowe pozbawione były osłon, składały się tylko z żarówki i drucianego koszyka, co nadawało pomieszczeniu charakter fabryczny, przemysłowy raczej odbiegający od wystroju jaki powinno się zastać w apartamencie. Podsumowaniem jakości oferowanego apartamentu był brak papieru toaletowego w łazience i worków na śmieci w kuchni, co jest karygodnym i prostackim traktowaniem klientów przez biuro podróży Karlik. Oczywiście wszelkie niedogodności mieszkaniowe w pierwszych godzinach pobytu zgłosiłem rezydentowi, ale jak on to stwierdził „we Francji takie warunki są normalnością, bo Francuzi nie przywiązują uwagi do takich szczegółów” Wow okazuje się, że Francja nie mieści się w standardach europejskich. Wymówka na niezwykle niskim poziomie. Pokój nie został nam wymieniony na lokum spełniające podstawowy standard.
Jednak różnice w zakwaterowaniu między oferowanym, a otrzymanym do dyspozycji obiektem nie stanowiły jedynego uchybienia. Mianowicie folder ofertowy zakładał w cenie korzystanie z basenu i jacuzzi. Jak się okazało obiecanego jacuzzi nie było w ogóle, a rezydent stwierdził, że tyle lat jeździ do Valfrejus i nigdy nie był na jacuzzi więc nie wie nawet gdzie i czy ono jest. Kompetencja naprawdę na wysokim poziomie, ale za to obiecywał że dostarczy nam do kuchni czajnik, upsss nie udało się zrealizować obietnicy, pewnie brakło czajników w całej Francji. Natomiast basen był, mały i zatłoczony przez obozowiczów i udostępniony tylko od 16tej do 19tej, ale był, tylko że oddalony o jakieś 200 - 300m od domu mieszkalnego, na dodatek bez suszarek i szafek na odzież. Zatem po kąpieli konieczny był jeszcze spacer z mokrą głową na mrozie, prawie jak w klubie morsa, istne ekstremum. Na stronie internetowej biura podróży Karlik w ofercie wczasów narciarskich w Valfrejus widnieje również bardzo zachęcające hasło w adnotacji wyposażenie pod tytułem sauna, której w rzeczywistości także nie ma.
Przed wyjazdem obiecywano nam bezproblemowe poruszanie się autokarem na miejscu, między innymi dowożenie na stoki narciarskie pobliskiego resortu Val Thorens ile tylko dusza zapragnie, „bo wiecie państwo na miejscu będzie aż pięć naszych autobusów, zatem nie będzie żadnego problemu” zapewniał miłym głosem pracownik biura podróży Karlik., więc za jego namową skusiliśmy się na pozostawienie autka na parkingu i wyjazd do Valfrejus autokarem. Na miejscu okazało się, że rezydent pan Wojtek nie chętnie organizuje takie wyjazdy, pomimo że na okolicznych stokach ze względu na brak śniegu było zamkniętych już 5 tras narciarskich stanowiących 46% resortu Valfrejus, na który przypada jedynie 65km tras zjazdowych. W tym czasie w Val Thorens panowały świetne warunki narciarskie, jakość tego resortu śmiało można zakwalifikować do pierwszej klasy, a do dyspozycji mamy aż 140km tras zjazdowych, natomiast łącząc trzy doliny aż 600km. Owszem zorganizowane były dwa wyjazdy do Orelle skąd kursuje kolejka na stoki Val Thorens i były to wyjazdy jak oznajmił rezydent, ekstra od biura. Poczułem się tak jakbym miał niemal po piętach go całować za ten jakże gustowny gest. Kiedy dopytywaliśmy o kolejne wyjazdy, rezydent pan Wojtek odsyłał nas do prywatnych busów wprowadzając w błąd, że kursują one codziennie, jak się dowiedzieliśmy w informacji turystycznej jeździły tylko w środy. Dał nam również do zrozumienia, że powinniśmy jechać na wczasy do Val Thorens, a nie Valfrejus. W tym momencie kultura tej osoby osiągnęła suterenowy pułap tym bardziej, że oferta dumnie wygłaszała o możliwości rozszerzenia karnetu o resort ValThorens – 3 Doliny. Podkreślam, że nie byliśmy jedynymi osobami chętnymi na wyjazdy na stoki Val Thorens, a do Orelle było tylko 19km. Dopiero po stosownym wykłóceniu się zostaliśmy trzeci raz dowiezieni do Orelle zdezelowanym prywatnym busem, w którym nie było nawet pasów bezpieczeństwa, naszych sąsiadów już nie chciał zabrać pomimo wolnych miejsc w aucie, co było dla nas zupełnie niezrozumiałe, totalny brak kindersztuby. Folder reklamowy wycieczki do ValFrejus usytuowany na stronie internetowej biura Karlik zakłada, że resort narciarski Valfrejus jest wyposażony w snowpark, oczywiście jest to kolejne bezczelne kłamstwo.
Dojazd z Polski do Valfrejus we Francji również mało szczęśliwy ponieważ wyjazd na wczasy został połączony z obozem młodzieżowym, zatem długa męcząca podróż była dodatkowo ozdobiona wulgaryzmami, okrzykami i hałasami rozwydrzonych obozowiczów, nie do końca trzeźwych. Dodatkowo kierowcom skończył się czas pracy i czyniono kombinacje alpejskie z tachografem, czyżby zmęczenie kierowcy nie przekładało się na bezpieczeństwo podczas podróży. Chyba częstsze kontrole Policji by się tutaj przydały. Po dotarciu na miejsce nie zostaliśmy dowiezieni pod dom mieszkalny, gdzie znajduje się miejsce na parkowanie autobusów tylko musieliśmy dreptać z wszelkimi bagażami jakieś 200 - 300m przez miasteczko, żenada! Niestety ale przez wszelkie zaistniałe niedogodności i znaczne różnice pomiędzy ofertą a otrzymanym produktem z urlopu na którym mieliśmy wypocząć i się dobrze bawić wróciliśmy zmęczeni z szarpanymi nerwami. Podsumowując, prywatne biuro podróży karlik stanowi zbieranina osób nie mających nic wspólnego z turystyką, prowadzą cwaniacki biznes którego celem jest maksymalizacja zysków poprzez oszczędności uderzające bezpośrednio w oszukanego klienta. Wydaje mi się, że muszą jeszcze nabyć dużo doświadczenia i nauki w dziedzinie turystyki europejskiej, chociaż z drugiej strony zastanawiam się czy w ogóle są reformowalni skoro prowadzą politykę z cyklu „najważniejsze to wyciągnąć pieniądze od klienta a potem jakoś to będzie”. Mam nadzieję że moja skromna relacja uchroni kolejnych potencjalnych klientów przed nabiciem w butelkę przez to biuro. Należy zdawać sobie sprawę, że za którymś wyjazdem nie będą w stanie nawet zapewnić na miejscu zrujnowanej kwatery w postaci apartamentu, i zagwarantują tylko powrót z kwitkiem, skoro prowadzą taką politykę. Jeżeli kogokolwiek mocno kusi oferta danego biura, to informuję że należy ją czytać przez przysłowiowe palce jednocześnie nabywając informację o danym podmiocie w Krajowym Rejestrze Dłużników, oto pomocne linki http://www.pb.pl/a/2010/08/03/Lista_biur_turystycznych_zgloszonych_w_Krajowym_Rejestr
http://traveladvisor.pl/2010/08/zadluzone-biura-blizej-bankructwa/
Szczerze odradzam korzystanie z ofert biura podróży Karlik!
A oto kilka fotek ukazujących super jakość apartamentu oferowanego przez biuro podróży Karlik
Ogólny widok pokoju, w tle obdrapane drzwi łazienkowe
Ogólny widok pokoju, w tle telewizor na krześle i brudny grzejnik
Ogólny widok pokoju, z kanapą gdzie zastąpiono poduszkę gąbką
Kanapa z obszarpaną gąbką zamiast poduchy
Widok na telewizor z jakże gustownym stolikiem w postaci krzesła
Gustowna oprawa lampki
Buchający kurzem grzejnik
Kuchenna szafka z oberwaną listwą i zawiasem
Piekarnik elektryczny nie nadający się do użytkowania
Oberwana listwa w progu kuchni i brudna wykładzina podłogowa
Obdrapane drzwi łazienkowe
Obdrapane drzwi łazienkowe
Ogólny widok na zagrzybiałą łazienkę
Grzyb w narożniku wanny
Grzyb w narożniku umywalki
Grzyb na półce pod umywalką
Grzyb na suficie
Wanna z maskującą obrzympoloną płytą wiórową
Poprzypalany ogrzewacz łazienkowy
Poplamiona wykładzina podłogowa